Xipe Totec. Xipe Totec (Thipetotec) ( nah. „nasz pan, obdarty ze skóry”) – wśród plemion indiańskich Mezoameryki bóg wiosny, pór roku, zachodu i rolnictwa, personifikacja procesu walki i cierpienia w naturze rodzącej nowe życie [1], także opiekun złotników. Często utożsamiany z Czerwonym Tezcatlipoca ( Tlatlauhqui Tezcatlipoca ).
Norki, lisy i inne mięsożerne zwierzęta futerkowe na wielu polskich fermach przez całe swoje życie cierpią. Jedynie po to, by zaspokoić zachciankę posiadania futra, które w dzisiejszych czasach jest nam zwyczajnie zbędne. Trwają prace nad przepisami zakazującymi takiej hodowli. Jesteśmy stanowczo za takim zakazem. Dlaczego? W dzisiejszych czasach futro jest jedynie fanaberią. Nie jest najlepszą ochroną od mrozu – gdyby tak było, alpiniści zdobywaliby ośnieżone szczyty odziani w futra. Zwierzaki za życia głównie cierpią. Po śmierci – obdarte z futra – czasem są przerabiane na karmę dla zwierząt, czasem gniją rzucone na kupę na terenie fermy, czasem są mielone i rozrzucane po okolicznych polach (co działacze na rzecz zwierząt próbowali pokazać w programie „Warto rozmawiać”). Cierpią też ludzie mieszkający w pobliżu farm. Żyją w smrodzie, cieki wodne są często zakażone. Argumentem podnoszonym przez hodowców jest to, że pracę straci ok. 13 tys. ludzi pracujących wprost na fermach, a łącznie z ludźmi pracującymi pośrednio na rzecz ferm (np. producenci klatek czy karmy) ok. 50 tys. ludzi. Projekt zakłada kilkuletni okres wygaszania farm, żeby hodowcy mieli czas na spłatę ewentualnych kredytów, a ludzie na znalezienie pracy. Chciałam (Ruda) w tym miejscu przypomnieć, że mieliśmy kiedyś w Polsce przemysł stoczniowy. W gdyńskiej stoczni, w czasach jej świetności, pracowało ok. 12 tys. ludzi, w gdańskiej – ok. 18 tys., w szczecińskiej – 6 tys. Dołóżmy do tego Zakłady Hipolita Cegielskiego w Poznaniu, które produkowały silniki okrętowe i mnóstwo innych firm z całego kraju pracujących na rzecz stoczni. Szacuje się, że w tych kooperujących ze stoczniami firmach i firemkach pracowało ok. 100 tys. ludzi (plus ok. 36 tys. pracowników tylko trzech największych stoczni). Nikt nawet nie mrugnął okiem – mimo licznych protestów przemysł stoczniowy został zlikwidowany. Kolejnym argumentem jest fakt, że Polska jest drugim – po Danii – producentem futer w Europie i że rocznie, dzięki eksportowi skór zwierząt futerkowych ich producenci zarabiają blisko 400 mln euro. Produkcja statków przynosiła dużo większe zyski, za to nie powodowała niczyjego cierpienia. Ponadto była przemysłem wysokich technologii, sprzyjającym unowocześnianiu generalnie polskiego przemysłu. „DOBRE” ŻYCIE ZWIERZĄT W KLATKACH „Lisy na farmach futerkowych zabija się porażeniem prądem. Jedną elektrodę wkłada się do odbytu lisa, a drugą do pyska. Dochodzi jednak do sytuacji, gdy nieskutecznie porażone prądem zwierzę budzi się dopiero, gdy jest obdzierane żywcem ze skóry. Natomiast norki są zagazowywane. Wcześniej jednak przechodzą zabieg obcinania kłów, by się nie okaleczały. W jaki sposób? Unerwione zęby obcina się kombinerkami. Hodowcy twierdzą, że to wszystko dla dobra zwierząt…” – mówi portalowi Interia Cezary Wyszyński z Fundacji Viva. Ciała oskórowanych norek porzucone w okolicy fermy w Wałbrzychu, zdjęcie pochodzi z raportu Stowarzyszenia Otwarte Klatki Lisy na wolności kopią nory o kilku korytarzach i jednej komorze gniazdowej, która może leżeć na głębokości do 3 m. Wielkość łowisk wynosi od 57 do 160 ha. W ogrodzie zoologicznym, zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa z 2004 r., lis musiałby mieć zapewnioną powierzchnię 20 mkw. Na fermie – zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi z 2010 r. – ma mu wystarczyć klatka o powierzchni 0,54 mkw (0,6 m x 0,9 m) i wysokości 0,5 m. Norka amerykańska poza okresem godowym jest samotnikiem i agresywnie reaguje na innych przedstawicieli własnego gatunku. Samice mają rewiry wielkości 8 – 20 ha, obszar samca dochodzi niekiedy do 440 ha. Potrzebuje też kontaktu z wodą. Na farmie żyją po kilka w jednej klatce o wymiarach 0,3 m x 0,6 m x 0,35 m. Bywa, że klatki są ustawiane jedne na drugich. Odchody zwierzaków spadają przez drucianą siatkę na te w niższych klatkach, by w końcu spaść pod klatki. Tam z kolei roi się od robactwa żerującego na odchodach. Tak stłoczone i „hodowane” zwierzaki gryzą się nawzajem, rany zadają też same sobie. Wpadają też w choroby psychiczne, które objawiają się jednostajnymi, powtarzanymi w kółko ruchami. Hodowcy twierdzą, że nie jest to prawdą. Jeden z nich na tłumaczy to tak: „Nie sądzę, żeby którykolwiek hodowca pozwolił sobie na to, żeby zwierzęta miały złe warunki lub okaleczały się. Przecież norki hoduje się nie po to, żeby się męczyły, tylko na futerko. Więc w interesie każdego hodowcy jest, aby było ono jak najlepsze. Poza tym co jakiś czas na każdą fermę przyjeżdża lekarz powiatowy weterynarii i robi inspekcję. Gdyby cokolwiek było nie tak, to nie dałby zezwolenia na dalszą hodowlę.” Co do wymiarów klatek np. dla norek, hodowcy uważają, że ich wymiary są wystarczające, bo norka to małe zwierzątko. W wypowiedziach dla mediów często twierdzą, że w polskich hodowlach wszystko jest w porządku, a zdjęcia i filmiki pokazujące okrutne traktowanie zwierzaków pochodzą np. z ferm chińskich. Tymczasem śledztwo w polskich fermach futrzarskich przeprowadziła w 2012 Basta Szczecin (Basta! – to inicjatywa na rzecz zwierząt). Materiały z filmu zostały nagrane na fermach zwierząt hodowanych na futra na terenie województwa zachodniopomorskiego. Materiały przedstawiają warunki życia zwierząt oraz liczne problemy zdrowotne, które u nich występują. Zachowania stereotypowe, rany, chore oczy, odgryzione uszy i ogony. Polecam film – szczególnie od trzeciej minuty. Raport z ferm „CENA FUTRA. Rzeczywistość polskich ferm futrzarskich” przygotowało z kolei Stowarzyszenie Otwarte Klatki. CIERPIĄ TEŻ LUDZIE W Radachowie 240 tys. norek żyje na 3 ha i każdego dnia produkuje ok. 1 tony odpadów. Co się dzieje z odpadami? Ta kupa – mówiąc wprost – gówna zalega na terenie fermy lub jest rozprowadzana na dziko po okolicy, przenika do gleby i zatruwa wodę. „Ekspres reporterów” w TVP2 w materiale z 2014 r. przedstawił wyniki badania wody z rowu melioracyjnego, do którego odprowadzane były ścieki z fermy. Ta woda była maksymalne skażona – bakterie z grupy coli i bakterie kałowe przekraczały wszelkie normy. Inny przykład – wieś Baranowo, w której jest ferma norek: „Odór jest tak silny, że jak się otworzy okno, zwłaszcza wieczorem, to po 30 minutach człowiekowi robi się niedobrze. Sytuacja jest już tak zła, że dochodzi do omdleń dzieci. Ponadto warunki, jakie panują na fermie, są skandaliczne. Dla każdego, kto ma chociaż trochę empatii, jest to przerażające” – relacjonował w 2016 r. Onetowi pan Michał. Fermy nazywane są bombami ekologicznymi. Mieszkanie w ich sąsiedztwie oznacza także życie w towarzystwie rojów much. Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych podaje, że w Polsce funkcjonuje ponad 750 ferm zwierząt futerkowych. Rocznie produkują 10 mln skór norek, 250 tys. skór lisów i 50 tys. skór jenotów, czyli zabijają w ciągu każdego roku dziesięć milionów trzysta tysięcy zwierząt. Tylko dla zaspokojenia nowobogackich gustów, nie dla mleka czy mięsa, które dla dorastających ludzi w naszym klimacie są potrzebne do zdrowego rozwoju. W kilku europejskich krajach zakazano już tego piekła dla zwierząt i ludzi. W Niemczech tak zaostrzono przepisy, że fermy stały się niezbyt opłacalne. Czy uda się w Polsce? ZDJĘCIE TYTUŁOWE: Chów pawilonowy na fermie norek w Głozynie, zdjęcie pochodzi z raportu Stowarzyszenia Otwarte Klatki Jeśli masz ochotę – zapisz się na ukazujący się raz w tygodniu newsletter informujący o nowych wpisach na naszym blogu. Wystarczy przysłać e-mail z hasłem NEWSLETTER w tytule na adres: @
ze skóry w Meble. ze skóry w Sofy i kanapy. ze skóry w Dom i Ogród. ze skóry w Narożniki. ze skory weza w Ubrania damskie. ze skóry w Fotele. ze skóry damskie w Kozaki. ze skóry naturalnej w Buty damskie. że skóry 40 w Buty damskie. ze skory weza w Moda Niezwykle okrutnym sposobem torturowania i egzekucji było obdzieranie żywcem ze skóry, które praktykowały wschodnie ludy, takie jak Chaldejczycy, Babilończycy czy Persowie. Karę tę stosowali jednak również Europejczycy wobec tych, którzy dopuścili się zdrady. W 1314 roku w ten sposób torturowano braci d’Aulnoy. Francuskiemu królowi Filipowi IV nie podobała się ich miłosna relacja z jego siostrzenicą. Tysiąc lat wcześniej w ten sposób uśmiercono filozofkę i matematyczkę Hypatię z Aleksandrii. Jej śmierć mieli na sumieniu sfanatyzowani chrześcijanie, którzy użyli do tego tzw. ostrakonów, skorup naczyń i ostrych Europie praktykowano w ten sposób tortury. Z ciała skazańca odcinano ok. 10-centymetrowe kawałki skóry z pleców i klatki piersiowej. Oprócz wykrwawienia, śmierć następowała również w wyniku szoku z bólu.
Zobacz więcej: http://iszczecinek.pl/artykuly/aktualnosci/makabryczne-znalezisko-przy-ul-sosnowej-ktos-wyrzucil-zwierzeta-obdarte-ze-skory-wideoiszczecinek.p
– Uruchamiamy trasę, która jest krótsza od szlaku morskiego i znacznie tańsza od transportu lotniczego – ogłasza w oficjalnym komunikacie Zbigniew Tracichleb, prezes spółki PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa zarządzającej szerokim torem biegnącym od Hrubieszowa do śląskiego Sławkowa, skąd wysłano testowy transport. Kontener będzie dostarczony trasą transkaspijską, z którą kolejarze wiążą duże nadzieje. – Włoskie kiwi czy polskie jabłka, nie mówiąc już o mięsie czy słodyczach z całej Europy, będą mogły w niecałe 20 dni znaleźć się w Chinach – stwierdza w przesłanym do mediów komunikacie Wilhelm Patzner z firmy Far East Land Bridge, która współorganizuje próbny transport. To, co może wyglądać na próbę bicia rekordu lub zaspokojenie ciekawości, jest w rzeczywistości częścią gry o duże pieniądze, które można zarobić na transporcie towarów między Azją a Europą. Kolejarze, w tym nasza PKP LHS, zabiegają o to, by wykroić dla siebie jak największy „kawałek tortu”. Próbna wysyłka do Chin nie jest pierwszą taką akcją zamojskiej spółki. W maju przewoźnik testował trasę „Południe-Zachód”. Wysłany ze Sławkowa kontener dotarł do irańskiej Astary w 9 dni, zaś powrotna droga zajęła mu 13 dni.

Tłumaczenia w kontekście hasła "obdziera się je ze skóry" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Zwierzęta, których używają, są jeszcze żywe, gdy obdziera się je ze skóry.

Organizacja broniąca praw zwierząt PETA opracowała kampanię przeciwko przemysłowi skórzanemu w Chinach - podaje Drastyczny spot ukazuje obdzieranie psów ze skóry. Nagrania zostały wykonane w rzeźni w Chinach w prowincji Habei. Są to drastyczne ujęcia, na których widać, jak psy są zabijane przez uderzenie kijem w głowę. Następnie, często jeszcze półżywym psom, jest podcinane gardło, a skóra ściągana z ciał. Cały materiał jest przerywany wypowiedziami aktora Joaquina Phoenixa, który jest twarzą kampanii i jednocześnie narratorem w spocie. Jak stwierdził, te kadry to najgorsza rzecz, jaką w życiu widział. Śledztwo trwało rok. PETA informuje, że w rzeźni dziennie zabijanych było od 100 do 200 psów. Podczas kręcenia filmu w tzw. poczekalni wciąż było 300 zwierząt. W Chinach nie istnieje prawo, które zabraniałoby zabijania zwierząt dla skóry. Dlatego Chiny są największym eksporterem produktów skórzanych, a niskie ceny pozwalają im na podbicie rynków europejskich. Według PETA bez testów DNA nie można na pierwszy rzut oka stwierdzić, z jakiego zwierzęcia pochodzi skóra, z której został wykonany produkt. – Pamiętaj, jeśli kupujesz skórzane rękawiczki, paski i buty, nie ma łatwego sposobu żeby stwierdzić, z czyjej skóry są rzeczywiście zrobione – przestrzegł Phoenix na zakończenie spotu. Uwaga - nagranie jest bardzo brutalne. ep,

Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że to wszystko po to, by odwrócić uwagę widza od drażniących postaci, drewnianego aktorstwa i kiepskiej, zupełnie nieskładnej fabuły, w której nie brak tak hardkorowych elementów jak ciała obdzierane żywcem ze skóry, nekrofilski seks i wwiercanie się w mózgi ofiar.

Najlepsza odpowiedź Nathira odpowiedział(a) o 21:39: Masz rację, to jest straszne... tych ludzi, którzy to robią... po prostu zabiła bym bez wyrzutów sumienia... Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 21:44 Niestety nie moge tego obejrzec gdyz jest to spam ...Ale wierze ci!Ja sama ogladam duzo takich filmików ale staram sie to ograniczac bo nie uhmiem na to patrzec ...Wedló mnie wszyscy ludzie powini costac laktoowowegetarjaninami-nie powinni jesc miesa ani ryb !One tez maja uczucia ! Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Translations in context of "skinned alive or worse" in English-Polish from Reverso Context: You may be burned to death or skinned alive or worse Straż Graniczna wydała wojsku rekomendację usunięcia znad brzegu Bugu graniczącego z Białorusią zasieków z drutu żyletkowego i siatki leśnej. Odpowiedzi na razie nie ma. Tymczasem w zaporze w wielkich męczarniach giną zwierzęta, a właściciele firm kajakowych odcięci od źródła dochodu liczą straty. Położona wzdłuż lewego brzegu Bugu koncentrina miała za zadanie chronić nasz kraj przed napływem nielegalnych migrantów z Białorusi. W praktyce była też wielką barierą dla zwierząt, szczególnie tych największych. Łosie, dziki i jelenie ginęły w męczarniach zaplątane w drut żyletkowy, więc wzdłuż koncentriny ustawiono kolejny płot z siatki leśnej, którego celem było zabezpieczenie bariery właśnie przed zwierzyną. Siatka działa, ale tylko z naszej strony. Zwierzaki przekraczające Bug od Białorusi wciąż napotykają na swojej drodze koncentrinę i w niej giną. Tak było kilkanaście dni temu w pobliżu Różanki (gm. Włodawa), gdzie w jednym miejscu zginęły dzik i sarna. Zwierzaki musiały konać w ogromnych męczarniach. Zaplątana w śmiertelną pułapkę sarna ma nogi dosłownie obdarte ze skóry i mięśni. Koncentrina jest tak skonstruowana, że przy każdym, nawet delikatnym ruchu jej żyletkowe ostrza coraz bardziej zagłębiają się w ciało, więc praktycznie nie ma możliwości, by się z niej oswobodzić. Jej ofiarą został też prawdopodobnie wędkarz, który w okolicach Sławatycz usiłował łowić ryby ponad drutem. Tak się przy tym pokaleczył, że trafił do szpitala. Wersji tej nie potwierdza por. SG Dariusz Sienicki z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie. – Nie słyszałem o takim wypadku, ale faktem jest, że wydaliśmy wojsku rekomendację o usunięciu zasieków z odcinka Bugu graniczącego z terytorium Białorusi. Jest to podyktowane przede wszystkim zmniejszoną presją ze strony nielegalnych migrantów, ale też i dbałością o przyrodę. Informacji zwrotnej w tej sprawie jeszcze nie otrzymaliśmy – mówi por. Sienicki. (bm) . 411 402 499 43 41 470 137 73

zwierzęta obdzierane żywcem ze skóry